Czy możliwa jest ekonomia umiaru?
Przybywa zagrożeń dla przetrwania cywilizacji. Pora zatem na działania, które – o ile nie zdołają ich zlikwidować – przynajmniej powinny maksymalnie oddalić je w czasie.
Kilka uwag wstępnych – moja filozofia patrzenia na przyszłość
Dziś mam odgrywać rolę wizjonera. Rola niezwykle trudna. Mam wątpliwości, czy powinienem w tej roli występować. W moim tekście w dzienniku Rzeczpospolita Wojenne przebudzenie Zachodu z 8 marca 2022 napisałem, że odnośnie do rozpoczętej 24.02.2022 roku agresji Rosji na Ukrainę w przeciągu kilkunastu dni pomyliłem się 3-krotnie: 1) nie potrafiłem przewidzieć wybuchu wojny, 2) nie właściwie i niepoprawnie oceniłem zdolność Zachodu do nałożenia sankcji, 3) błędnie oszacowałem determinację Ukrainy w walce w obronie niepodległości.
Jeśli mamy mówić o przyszłości, to w związku z tym na samym początku chciałbym przytoczyć wypowiedź wielkiego filozofa austriackiego Carla Poppera, który zawarł w krótkim stwierdzeniu esencję sensownego – moim zdaniem – stosunku człowieka do przyszłości: „Niezależnie od tego, że nie znamy przyszłości, przyszłość nie jest określona. Przyszłość jest otwarta: obiektywnie otwarta”.
Drugi dobry cytat na otwarcie, to wypowiedź Martina Wolfa w Financial Times: „Pandemia powoduje ogromne zawirowania gospodarcze i polityczne. Jeśli nie ma/nie będzie wczesnego lekarstwa, świat, który się wyłoni, wydaje się być prawdopodobnie inny, pod wieloma względami, a nawet mniej kooperatywny i skuteczny niż ten, który był wcześniej. Jednak nie musi tak być. Mamy wybory. Zawsze możemy zrobić te właściwe”.
W modzie jest ostatnio mówienie o rozwoju świata, także gospodarki w kategorii szoków: gospodarczych, sanitarnych, środowiskowych, klimatycznych itp. Szoki zmieniają świat, ale nie jest to moim zdaniem świat deterministyczny, fatalistyczny czy katastroficzny – dużo, choć nie wszystko zależy od ludzkich wyborów. Proporcje pomiędzy tym, co zależy od nas, a tym, co zależy od innych czynników, nie są stałe, są zmienne, dynamiczne i dodatkowo poddane oddziaływaniu sprzężeń zwrotnych. Tutaj podkreślę pewną różnicę w poglądach moich i mojego współpanelisty – Pan Prof. G. Kołodko zdaje się bardziej ode mnie wierzyć w możliwości człowieka i w jego siłę sprawczą, moja postawa jest tutaj bardziej ostrożna i powściągliwa, co absolutnie nie prowadzi do wniosku, że zalecam bezczynność i poddanie się biegowi wypadków.
Historia, ewolucja świata pod rządami człowieka to proces ścierania się dwóch żywiołów:
- uwarunkowań naturalno-środowiskowych – tolerancja i adaptacyjność środowiska naturalnego do nowych sytuacji wytworzonych przez człowieka,
- wypadkowej wynikającej z działań ludzkich podporządkowanych w tendencji archetypowi, stereotypowi homo oeconomicus.
W miarę rozwoju gospodarczego, społecznego, ogólniej cywilizacyjnego, ten drugi żywioł zyskuje w bardzo przyspieszonym tempie na znaczeniu, w skrajnym ujęciu zagrażając nawet ciągłości naszej cywilizacji.
Świat wobec wielkich zagrożeń, wyzwań, ale też szans
Wydaje się, że dobrym punktem wyjścia w myśleniu o wyzwaniach stojących przed naszą cywilizacją może być konwencja analizy SWOT. W klasycznej analizie SWOT mamy do czynienia raczej z podejściem zero-jedynkowym: z jednej strony są silne i słabe strony, a z drugiej szanse i zagrożenia. W nowszych podejściach następuje odejście od tej zero-jedynkowości – coś co na pierwszy rzut wydaje się zagrożeniem, może stać się szansą, a jednocześnie – można by powiedzieć niestety – szanse mogą też stać się zagrożeniami (vide – wynalezienie energii atomowej).
Swego rodzaju regułą jest, że w prowadzeniu działalności gospodarczej i szerzej w procesach rozwoju gospodarczego co jakiś czas pojawiają się różnego rodzaju zakłócenia, wstrząsy, turbulencje, które zwykło się nazywać szokami. Szoki mogą być spowodowane czynnikami pochodzącymi z wnętrza systemu gospodarczego, ale mogą być także wywołane przez przyczyny spoza tegoż systemu.
Do opisu szoków mogących na znaczną skalę i w burzliwy dynamiczny sposób wpływać na przebieg procesów gospodarczych używa się czasami metafory „czarnych i białych łabędzi”. W wyjaśnianiu szoków nie najważniejsze jest, z jakim rodzajem łabędzia mamy do czynienia, ale sama idea łabędzia. Próba przewidzenia czarnych łabędzi jest u podstaw skazana na porażkę, co wynika bezpośrednio z ich natury. W naszym otoczeniu jednak, nie brak szarych łabędzi, zatem zjawisk wyobrażalnych, mniej zaskakujących, dających ująć się przynajmniej częściowo w modelowaniu statystycznym. Warto być świadomym zjawisk, które mogą się wydarzyć w nadchodzących latach, miesiącach, lub które już zaczęły się dziać i będą oddziaływać w przyszłości na rzeczywistość.
Z szoków, które pojawiły się w XXI wieku na największą uwagę zdają się zasługiwać następujące wstrząsy: światowy kryzys finansowy 2008-2011, fala populistycznych nastrojów w systemach politycznych w wielu krajach, wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej określane mianem brexitu, pandemia COVID-19 czy napaść Rosji na Ukrainę. Można zadać pytanie – co będzie dalej?
Wszystkie szoki uderzające w naszą cywilizację stanowią więc w pierwszej kolejności zagrożenie, podważając względną równowagę jej funkcjonowania, ale mogą też być traktowane jako okazja do uświadomienia nam niebezpieczeństw, jakich ona może doświadczać czy raczej my możemy doświadczać, co de facto może stanowić szansę podjęcia zmian, aby te zagrożenia zneutralizować, zmniejszyć, przesunąć w czasie, oddalić. Żeby tak się stało, cywilizacja musi mieć zdolność odczytywania, rozumienia i interpretacji pojawiających się zagrożeń oraz podejmowania działań odpowiadających czy wręcz wyprzedzających te zagrożenia.
Jak działać , jakie najważniejsze priorytety realizować, aby ochronić Ziemię od zagłady, aby poprawiać warunki życia ludzi nie degradując środowiska przyrodniczego?
Na początku warto odpowiedzieć na pytanie o to, czego miałby dotyczyć tytułowy umiar? Najkrócej rzecz ujmując chodzi tutaj o umiar w eksploatacji środowiska przykładowo z uwzględnieniem wymogów zielonej gospodarki czy gospodarki okrężnej, umiar w tworzeniu negatywnych konsekwencji dla klimatu, umiar w konsumpcji energii, umiar w korzystaniu z zasobów nieodnawialnych, umiar w konsumpcji w ogóle (w tle konsumeryzm niekiedy mylony z konsumpcjonizmem, overconsumption czyli nadkonsumpcja, a więc konsumpcja ponad realne potrzeby czy wręcz rozpasanie konsumpcyjne versus zrównoważona konsumpcja), umiar w nierównościach, umiar w budżetowaniu na poziomie państwa – kwestia wielkości długu publicznego i jego „przekazywania” następnym pokoleniom, umiar w wydatkach gospodarstwa domowego, ale także umiar w marnotrawstwie różnych produktów, którego jesteśmy sprawcami.
W nawiązaniu do powyższego – można wyróżnić trzy koncepcje gospodarki – nadmiaru, niedoboru i równowagi czyli umiaru. Inna typologia gospodarki biorąca pod uwagę zagadnienie umiaru to neoliberalizm, kapitalizm państwowy i gospodarka umiaru. Profesor Maciej Bałtowski uważa, że zachowaniami ludzkimi powinna rządzić zasada moderacji zamiast zasady maksymalizacji – zarówno u przedsiębiorców, jak i u konsumentów.
Ponadto jego zdaniem gospodarka umiaru może udać się tylko w skali globalnej. Aby to się stało konieczny jest przełom aksjologiczny o charakterze antyindywidualistycznym czyli odejście od homo oeconomicus. Według Bałtowskiego obecnie gospodarka umiaru to jednak utopia. Gospodarka umiaru powinna stać się uświadomioną koniecznością oraz niezbędny jest globalny regulator takiej gospodarki. Inaczej grozi nam fiasko.
Wracając do sposobu rozumowania w konwencji łabędzi warto zaznaczyć, że białe i szare łabędzie mogą być równie groźne, jak czarne łabędzie – też trzeba nad nimi pracować. Wśród szarych łabędzi krótkookresowych mamy inflację, łańcuchy dostaw, dług publiczny, politykę monetarną, podatkową, Polski Ład i podobne posunięcia, zwłaszcza w perspektywie cyklu wyborczego. itp. Szare łabędzie o dłuższej perspektywie to nierówności społeczne, klimat i demografia – tak sprawę ujmują słynni ekonomiści francuscy Jean Tirole i Olivier Blanchard.
Jestem przekonany, że w debacie publicznej musi być miejsce na kategorie, które z pozoru mogą wydawać się utopiami, ideałami bez pokrycia, oderwanymi od życia typami idealnymi. Chodzi mi o konieczność odejścia od myślenia wyłącznie doraźnego, ad hoc, pod presją, krótkookresowego, podporządkowanego rozwiązywaniu wyłącznie bieżących problemów. Archetypy takich kategorii stanowią pojęcia dobra wspólnego i racjonalności globalnej.
Oprócz archetypów czy typów idealnych przez niektórych uważanych za pozornie niemające znaczenia, powinny jednak istnieć także kategorie swego rodzaju wzorców czy benchmarków, dające poczucie wykonalności, możliwości osiągnięcia, operacjonalizacji – podałbym tutaj dwie przykładowe kategorie z tej grupy: ONZ-etowskie cele zrównoważonego rozwoju oraz koncepcja „dobrej” globalizacji.
Jeśli chodzi o cele zrównoważonego rozwoju, to jako że zajmuję się w moich badaniach biznesem międzynarodowym, pozwoliłem sobie zgłosić następującą moją propozycję – elementem społecznej odpowiedzialności każdej firmy prowadzącej biznes w skali międzynarodowej powinna być mapa form strategii zagranicznej ekspansji przedsiębiorstwa powiązana z celami zrównoważonego rozwoju. Wypracowany przez ONZ zestaw celów stanowi ambitną ideę, powodzenie realizacji której zależy od dwóch głównych czynników. Pierwszym są polityki gospodarcze prowadzone przez poszczególne państwa i ich koordynacja, uzgadnianie w skali międzynarodowej. Drugi stanowią zachowania głównych aktorów gospodarki rynkowej czyli przedsiębiorstw. Cele zrównoważonego rozwoju winny być przestrzegane jako strategiczne uwarunkowania albo ograniczenia w budowie strategii rozwojowych firm.
Równolegle można wskazać na koncepcję dobrej, racjonalnej, empatycznej i inkluzywnej globalizacji – chodzi tutaj o globalizację z innym, bardziej sprawiedliwym niż dotychczas podziałem korzyści, z większą zdolnością do osiągania kompromisu pomiędzy zyskiem a rezyliencją (bezpieczeństwem, niezawodnością), z jeszcze większym wkładem w zwalczanie ubóstwa i nierówności w skali świata.
Rola nauki, rola polityków i ludzi świata gospodarki/finansów w kształtowaniu przyszłości
Ta rola jest kluczowa i trudna do przecenienia. Postęp w budowaniu gospodarki umiaru daje się osiągnąć tylko poprzez edukację, dyskusję, perswazję, dialog, media – kluczowa jest świadomość społeczna, ludzka wola i działanie, zachowanie indywidualnych ludzi i ich grup. Te trzy klasy ludzi odpowiedzialne są za prowadzenie debaty społecznej na temat przyszłości, na temat przygotowywania i wdrażania konkretnych rozwiązań w zakresie gospodarki zwracającej uwagę na umiar.
Jako namacalny i bardzo sugestywny przykład roli nauki mogą posłużyć regularne i wieloletnie badania naukowe nad zjawiskami klimatycznymi i publikowanie ich wyników, prowadzone przez laureata nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii profesora Williama Nordhausa, autora książki Kasyno klimatyczne, wydanej po polsku przez Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne w 2021 roku.
Warto podkreślić, że rola badań naukowych jest wiodąca, gdyż pozwala na uniknięcie uproszczeń, mitów i wyjaśnień anegdotycznych, którymi przepełnione są media, zwłaszcza te dostępne bezpłatnie, nastawione na wygodny, krótki i uproszczony przekaz z łatwą do zrozumienia puentą. W kontekście prowadzonej tutaj debaty egzemplifikację takiej roli nauki stanowią między innymi prace profesora Kołodko i moje dotyczące „ocieplania” wizerunku globalizacji na bazie konkretnych faktów, ustaleń badań naukowych, a nie na podstawie uprzedzeń oderwanych od rzeczywistości. Jeśli chodzi natomiast o przykłady roli polityków i polityki, to niestety mamy tutaj do czynienia w wielką liczbą złych przypadków podporządkowania debaty bieżącej walce politycznej. Wreszcie warto także zwrócić uwagę na przykłady roli ludzi świata gospodarki/finansów, odnoszące się do odpowiedzi na pytanie „w co inwestować?” (zielone finanse, zielone inwestycje) oraz „jak prowadzić biznes”? (fair trade).
Można wreszcie podać przykład ze sfery nauki dotyczący wykorzystania i potraktowania wyłaniających się zagrożeń jako szans. Chodzi tutaj o zagrożenie dla nauk ekonomicznych rozwijające się od lat– zarzut oderwania modeli teoretycznych od życia, nadmierne teoretyzowanie. Można skonstatować, że chmury nad naukami ekonomicznymi zbierają się od lat, krytyka nasilała się także już w okresie przed pandemią. Takie podejście związane z odczytaniem wspomnianych zagrożeń jako szansy zastosowano w tekście „Przesłanki modyfikacji wybranych koncepcji ekonomicznych na skutek pandemii COVID-19”, Gospodarka Narodowa, marzec 2021, autorstwa P. Banaszyka, P. Deszczyńskiego, M. Goryni i K. Malagi. Autorzy artykułu stawiają tezę o potrzebie modyfikacji sposobu uprawiania nauk ekonomicznych (NE) w aspektach ontologicznym, epistemologicznym i metodologicznym. Wynika ona z oddziaływania splotu czynników, jakie ujawniły się jeszcze w okresie przedpandemicznym, dla których COVID-19 może być okolicznością dopełniającą, wzmacniającą, a nawet wręcz bezpośrednio przesądzającą o zmianie.
Za cel artykułu przyjęto autorskie odniesienie się do tezy o potrzebie modyfikacji obowiązującego głównego paradygmatu nauk ekonomicznych (NE). Chodzi tutaj o tzw. ekonomię głównego nurtu i wszelkie jej konsekwencje promieniujące na całe NE. Jako przedmiot rozważań mających zilustrować postawioną tezę wybrano kilka przykładowych zagadnień, tematów, teorii, koncepcji, modeli współczesnych nauk ekonomicznych. Są to: homo oeconomicus, sprawność biznesowa, globalny łańcuch dostaw, konkurencyjność międzynarodowa, równowaga ekonomiczna, istota i pomiar bogactwa narodowego, globalizacja oraz ekonomia rozwoju.
Wybór nie jest przesądzony i zamknięty. Zbiór podjętych problemów można rozszerzać, na co autorzy zresztą liczą. Dokonany wybór nie jest woluntarystyczny, ani przypadkowy, gdyż nawiązuje do zainteresowań naukowych czwórki autorów, reprezentujących dość odległe specjalizacje szczegółowe w ramach NE. Zauważalna heterogeniczność przyjętych egzemplifikacji ma zachęcić szerokie grono naukowców reprezentujących NE do poszerzania zakresu zagadnień wymagających zmiany podejścia badawczego. Generalnie rzecz ujmując, chodzi o udzielenie odpowiedzi na pytanie, co miałoby się zmienić w NE odnośnie do każdej z wymienionych kwestii.
Przy licznych zagrożeniach i wielu wyzwaniach wzmagają się postawy antagonistyczne, konfrontacyjne, ale też rośnie wola współpracy. Czy i jak można inaczej/lepiej zorganizować nasze życie? Rola organizacji międzynarodowych.
W moim przekonaniu dla współpracy nie ma pozytywnej alternatywy. Nie jest pozytywną alternatywą konfrontacja czy tym bardziej wojna. Kategoriami, które powinny zajmować więcej uwagi powinny być idee dobra wspólnego i racjonalności globalnej. Powszechnie uważa się, że są to kategorie dość abstrakcyjne, tym niemniej wydaje się, że ich obecność w dyskursie społecznym powinna ukierunkowywać nasze myślenie o przyszłości. Zanim niżej nieco więcej uwagi zostanie poświęcone idei dobra wspólnego celowe jest krótkie odniesienie się do postulatu racjonalności globalnej. Postulat ten głosi, że jako cywilizacja powinniśmy eksploatować naturę, środowisko, przyrodę w taki sposób, by możliwe było przetrwanie tejże cywilizacji. Niesprostanie temu wymogowi oznaczać będzie unicestwienie cywilizacji i jej koniec przynajmniej w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Jakiekolwiek rozważania o idei dobra wspólnego staną się wtedy bezprzedmiotowe. Jednocześnie można też spojrzeć na to zagadnienie nieco inaczej – można mianować potraktować racjonalność globalną jako jeden z przejawów idei dobra wspólnego. Dobro wspólne rozpatrywane w skali całej cywilizacji oznacza bowiem po prostu jej przetrwanie. Tak więc racjonalność globalną można rozpatrywać jako nadrzędne dobro wspólne, warunkujące przejawy rozwijania idei tegoż dobra w innych aspektach.
Operacjonalizacją idei dobra wspólnego nie jest zadaniem łatwym. Niżej podjęto próbę interpretacji pandemii COVID-19 jako konsekwencji niedostatku specyficznie pojmowanego dobra wspólnego. Przyjęto, że w rozważanej sytuacji dobro wspólne oznacza istnienie i funkcjonowanie ogólnoświatowego, globalnego mechanizmu prewencji chroniącego naszą cywilizację przed konsekwencjami pojawiania się „czarnych łabędzi”, których przykładem jest pandemia COVID-19. W taki sposób postrzegane dobro wspólne jest specyficznym zasobem niematerialnym wytwarzanym przez całą wspólnotę światową. Można sobie wyobrazić, że w idealnym porządku każde państwo i każdy jego obywatel bierze udział w możliwym dla niego zakresie w budowaniu i użytkowaniu tak pojmowanego dobra wspólnego.
Jestem przekonany, że jest rozpatrywanie pandemii COVID-19 (która tutaj jest wyłącznie egzemplifikacją niebezpieczeństw mogących się pojawić na drodze rozwoju cywilizacji ziemskiej; to rozumowanie można bez problemu rozciągnąć na wszelkie „czarne łabędzie”) w kategoriach niedoboru dobra wspólnego nie jest bezzasadne i pozbawione sensu. Co więcej, w tym rozumowaniu wyłania się hipoteza, że pandemia jest niechcianą, przypadkową konsekwencją deficytu dobra wspólnego, postrzeganego jako dobro, które w przeciwieństwie do dóbr o charakterze prywatnym, mających służyć pojedynczym ludziom, firmom, konsumentom, inwestorom, przedsiębiorcom itp. jest dobrem odnoszącym się do całości cywilizacji, mającym charakter holistyczny, nieredukowalny do dobra czy dóbr o nakierowaniu jednostkowym, prywatnym.
W ten sposób rozumując dobro wspólne można odnosić do wszelkich bytów ponadindywidualnych, takich na przykład rodzina, grupa, firma, region, branża, sektor, państwo, naród, wspólnota integracyjna itp.
Intencją przyświecającą tej wypowiedzi jest zwrócenie uwagi na dobro wspólne umiejscowione na najwyższym poziomie hierarchii społeczno-gospodarczej, a więc na poziomie globalnym. W konsekwencji można założyć, że ideę dobra wspólnego dobrze opisuje podejście kładące nacisk na dynamiczną, zmieniającą się w czasie równowagę pomiędzy dobrami prywatnymi i publicznymi rozpatrywanymi w skali globalnej.
Pandemia COVID-19 pokazała i wyartykułowała, jak bardzo światowy system społeczno-gospodarczy może być traktowany jako układ naczyń połączonych i jednocześnie uświadomiła nam, że nawet najlepsze rozwiązania stosowane w indywidualnych państwach, poszczególnych korporacjach czy innych mniejszych jednostkach nie są warunkiem wystarczającym podnoszenia poziomu dobrobytu i szerzej dobrostanu. Aby to było wykonalne niezbędne jest wystąpienie pewnego poziomu globalnego dobra wspólnego, bez którego funkcjonowanie mniejszych podsystemów wystawione jest na ryzyko wystąpienia trudnych do przewidzenia zdarzeń nadzwyczajnych, niosących za sobą potencjalnie olbrzymie efekty negatywne o charakterze uniwersalnym, a czasami wręcz stanowiących zagrożenie dla podstaw egzystencji.
Na koniec prowadzonych tutaj rozważań w kontekście przyszłości naszej cywilizacji warto postawić kilka istotnych pytań, odpowiedzi na które są niezwykle ważne, ale też niełatwe.
Czy deficyt globalnego dobra wspólnego może być zastąpiony przez wysiłki indywidualnych państw, choćby najpotężniejszych? Chociażby na przykładzie zwalczania i zapobiegania pandemii odpowiedź na to pytanie nie może być twierdząca. Oczywiste wydaje się, że informacja o pandemii powinna mieć charakter ogólnoświatowy, zastosowane środki prewencji powinny być skoordynowane w skali globu, podejmowane działania polityczne, a także środki ekonomiczne powinny być skoordynowane na poziomie globalnym (np. pomoc dla państw biedniejszych). Szczególnym przypadkiem noszącym część cech dobra wspólnego są w tym wypadku szczepionki przeciw wirusowi wywołującemu pandemię. Tylko zaszczepienie całej populacji światowej niezależne od stanu zamożności zdaje się być jednym z warunków sine qua non uporania się przez ludzkość z COVID-19 lub co najmniej zmniejszenia negatywnych konsekwencji.
Nasuwają się także kolejne pytania. Jak instytucjonalnie rozwiązać kwestię dobra wspólnego? Czy potrzebny albo nawet niezbędny jest „rząd światowy”, światowy system porządkowy, globalny wymiar sprawiedliwości? Jak rozwiązać kwestię przywództwa w skali świata? Czy wystarczy działalność organizacji międzynarodowych rozwijających współpracę we wszystkich najważniejszych płaszczyznach? Gdzie potencjalne pożytki płynące z istnienia dobra wspólnego są największe?
*Powyższy tekst jest rozwinięciem wypowiedzi w ramach debaty Wielka Rezygnacja czy Nowe Otwarcie Panel Wizjonerów: „Jak odnaleźć drogę we współczesnym świecie, czy możliwa jest ekonomia umiaru?”, prowadzonej przez prezesa Związku Banków Polskich Krzysztofa Pietraszkiewicza z udziałem Profesorów Grzegorza W. Kołodko i Mariana Goryni. Wykorzystano tutaj także myśli i sformułowania zawarte w tekście M. Gorynia, M. Słodowa-Hełpa „Czy pandemię można rozumieć jako przejaw deficytu dobra wspólnego?” obserwatorfinansowy.pl (05.02.2022).
O autorze:
Marian Gorynia prof. dr hab. nauk ekonomicznych, Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, Członek Korespondent Polskiej Akademii Nauk, Wiceprzewodniczący Rady Doskonałości Naukowej. Pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.